Co wiecie o Chinach?
Ja o Chinach wiedziałam niewiele, ciągle niewiele wiem. Uczę się, poznaję.
Wiedziałam, że jest chiński mur, że są barwne stroje, że Chińczycy mają dziwny język, że są wielkim i przeludnionym krajem...
Niespodzianką było, że mają 'swoje własne' Hawaje. Nigdy nie pomyślałam, że można do Chin polecieć i wylegiwać się na plaży. A można. I jak tylko się o tym dowiedzieliśmy, nie mogliśmy sobie odpuścić tej przyjemności.
Sanya, na wyspie Hainan. A dokładnie wybrzeże 20 km od centrum miasta. Piękne miejsce. Pełne owoców morza i świeżych kokosów. Z dala od hałasu wielkich miast. Bez tłumów ludzi. Cisza, spokój, lenistwo. Słońce.
Polecam na urlop :)
jejku, u mnie zima na dobre się rozkręca a u Ciebie takie ciepełko!
OdpowiedzUsuńswietne miejsce! :) ekipa w żółtych hawajskich strojach mnie rozbroiła - hahaha! świetni!
OdpowiedzUsuńI to jedzenie....mmmmm....
oj ja chętnie spakowałabym się i poleżakowałabym trochę:)
OdpowiedzUsuńMagda, no u mnie niestety nie (choć z tego co wiem, to i tak lepiej niż u Was), tylko na wakacjach tak fajnie było
OdpowiedzUsuńAnik, a wiesz, że to niejedyna grupa ubrana w takim stylu? żałuję, że nie porobiłam więcej zdjęć... ach ci szaleni Chińczycy :)
Piegowata, ja też, ja też! tęskniłam za tym już w dzień wyjazdu ;)
ja tęsknie popatrzę jeszcze na fotografie:)
OdpowiedzUsuńOch! Bosko się masz Emmo! Cudowne miejsca nam pokazujesz. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńCwaniara :) Polecam na urlop :P Ty masz blisssko a my co?
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia! miło popatrzeć :) [10 zdjecie od dołu, ten potwór- pływałaś z takimi w morzu, czy to zdjęcie z restauracji i potworzyna zaraz na talerzu wyląduje? w ogole co to jest?]
OdpowiedzUsuńCi w żółtym od razu skojarzyli mi się z Hare Krishna znad Bałtyku:)
pozdrawiam, karola.
O raju! jak pięknie! Chciałabym tam teraz być, bo u mnie mróz -20 st.!
OdpowiedzUsuńPanowie w hawajskich koszulach mnie rozbawili, a te wszystkie rybki - bardzo apetyczne:)
Pozdrawiam
Wpadłam jeszcze raz pozachwycać się zdjęciami i kolorami i ogrzać na takiej słonecznej plaży, bo to co u nas za oknem... brrr
OdpowiedzUsuńPiegowata, zapraszam patrzeć można do woli :)
OdpowiedzUsuńJoanno, to ja dziękuję, za odwiedziny i miłe słowa
Poleczko, no cóż, zawsze to bliżej niż prawdziwe Hawaje, nie? :P
Karolcia, jaki potwór?! Toż to piękna rybka była. Jak z bajki :) a w ogóle, to było w restauracji. Podoba się-proszę bardzo, zaraz państwu podamy... NA TALERZU ;)
Elle, no tak, porównując z temperaturami u Was, to teraz ja się u siebie czuję jak na Hawajach ;) i dzięki temu tak bardzo mi się za Sanyą nie tęskni.
Margaretka, no cóż, domyślam się co u Was za oknem, tak więc wygrzewaj się u mnie, będzie mi bardzo miło!
ojej, jak ja bym zjadła taką rybę z patyka! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsce. I ryby strasznie smakowite!
OdpowiedzUsuńWiesz, zę mi się zawiesiłaś i... wisiałaś "na perłach"? Dziwne... Emmo, wszystkiego najpiękniejszego na to Boże Narodzenie! Niech Ci się spełnia wszystko czego potrzebujesz i to, co powinno się spełnić - mocno pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEmmo, zniknęłaś? Co u Ciebie? Jak Chiny?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.