Ci z was, którzy zaglądają tutaj wiedzą, że byliśmy w Pekinie. Spędziliśmy tam kilka cudownych i wyczerpujących dni.
Pogoda była piękna. Lepszej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Zobaczyliśmy wszystko, co chcielismy zobaczyć i co zobaczyć należało. Na pierwszym miejscu oczywiście plasuje się Mur Chiński, na który wdrapaliśmy się o własnych siłach, mimo wczesnych godzin porannych. Warto było, bo choć trudno uwierzyć, mieliśmy go tylko dla siebie!
Ale były też i inne atrakcje, jak np. Stadion Olimpijski czy Zakazane Miasto.
Jedliśmy smacznie, czasem bardzo nietypowo (ale to już ani apetyczne, ani smaczne nie było...).
Spotykaliśmy przemiłych ludzi, w tym chińskiego policjanta, który ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu zamienił z nami kilka słów po polsku (!). A kilka zdań w naszym języku udało nam się zamienić z parą podróżujących po Chinach Polaków.
Mimo swojej wielkości Pekin nie przypominał nam wielkiej metropolii, wręcz wydawało nam się, że ot, taka mała mieścina. Jedynie kwoty, jakie płaciliśmy w taksówkach przypominaly nam o tym, że wszędzie jest daleko.
Architektura Pekinu zachwyca na każdym kroku. Wieżowce mają tak nietypowe kształty, że nie można oderwać od nich wzroku. Zabytki są tak kolorowe, że nie można przejść obok nich obojętnie.
Jest zielono, i niebo jakieś takie bardziej niebieskie...
Jedyny niesmak, jaki pozostał, to taksówkarze, którzy chcą wyciągnąć od ciebie jak najwięcej pieniędzy. Czasem odmawiając usługi. U nas nigdy wcześniej się z tym nie spotkałam.
Podsumowując, żadna podróż do Chin nie może się odbyć bez wizyty w Pekinie! A i na taksówkarzy znajdą się jakieś sposoby ;)
Moi kochani czytelnicy, o Pekinie będzie więcej, bardziej szczegółowo. Ale nie chcę Was zanudzić jednym postem ;)
Pozdrowienia ślę!
wygląda to pięknie, choć Pekin zawsze kojarzył mi się z metropolią, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńJeny, Mur Chiński tylko dla siebie !!! szczęściarze !
OdpowiedzUsuńPięknie ja chcę jeszcze, więcej tych kolorowych niz drapaczy chmur ;)
chciałabym kiedyś tam pojechac...
Zazdroszczę możliwości wypróbowania chińskich smaków na miejscu, no może nie wszystkich:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMaLa, mnie też się tak kojarzył, dlatego miałam opory przed wycieczką, bo ja jakoś tak niechętnie do dużych miast, a tu taka przyjemna niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńetrala, nooooo wiem, sama nie mogę w to ciągle uwierzyć :) i będzie dużo kolorowych, obiecuję!
Ola, witaj w moich progach :))
To ja dziękuje za te pierwsze pocztówki z podróży:)Czekam na wszystko więcej co przeżyliscie w tym mieście kontrastów:)
OdpowiedzUsuńAle widoki wow! Wspaniała wycieczka ! Mam niedosyt zdjęć i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńEmmo, nie wiem czy mój email do Ciebie dotarł, paczuszka przyszła cala i zdrowa i jaka piękna :) Dziękuję raz jeszcze :)Buziak!
a ja myślałam że to strasznie zatłoczona metropolia a tu na murze pustki na ulicach też niewiele aut??? Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńJak pusto:) gdzie moi ukochani śpiący Chińczycy?
OdpowiedzUsuńEmmo, przeczytałam twojego bloga z zapartym tchem, od początku do końca, jestem pod wrażeniem.Oczywiście dołączam do grona sympatyków twojego bloga i wybieram się w podróż po Chinach razem z Tobą...szkoda,że tylko wirtualnie.:)Pozdrawiam. Emilia
OdpowiedzUsuńewelajna, to ja dziękuję, że zaglądasz! :)
OdpowiedzUsuńBetsy Petsy, wspaniała, oj tak!
Kpkacha, wydaje mi się, że ruch bardziej odczuwalny jest na ulicach Szanghaju
piegowata, może wpadli na pomysl, że wyspać się można w domu? ;)
Emilia, podziwiam za wytrwałość! Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie! :)
Fajny blog .;)
OdpowiedzUsuń+zapraszam do mnie, obserwuję ..;)
Prowadzisz bardzo, bardzo ciekawego bloga. Będę tutaj wracać :)
OdpowiedzUsuńClaudia, Studnia Miodu, Dziękuję!
OdpowiedzUsuń