W czasie pobytu w Pekinie jedliśmy bardzo różne rzeczy. Od bardzo dobrych zaczynając, na bardzo nietypowych kończąc. Dziś ta pierwsza część naszych pekińskich posiłków. O wiele smaczniejsza i zdecydowanie lepiej wyglądająca, niż część druga, która już niebawem.
Kochani, restauracja, która podbiła moje serce.
W której kelnerzy mieli bardzo oryginalne stroje.
W której dania wyglądały niesamowicie i tak też smakowały.
W której mogłabym siedzieć godzinami.
Do której na pewno wrócę, jeśli tylko będę jeszcze raz w Pekinie.
I, w której pani kelnerka wiedziała, co to wegetarianizm! (po raz pierwszy w Chinach...)
Spójrzcie tylko, jakie pyszności nam tam zaserwowali.
I wybaczcie z góry, że narobiłam Wam smaka :)
Fantastyczna ta porcelanowa dłoń na pałeczki :)
OdpowiedzUsuńDanie wyglada zachęcająco - rozumiem że smaczne było ?
ślinka leci, ale tą reakcję przewidziałaś :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko,że Pekin tak daleko..
jak na Chiny to wyglada to na bardzo high-class restauracje. Nie tak jak smazone kurze stopki ze straganu na ulicy :-)
OdpowiedzUsuńHemera, właśnie poluję teraz na takie dłonie do domowego użytku, bo też szalenie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńoczywiście, że smaczne-nie mogło być inaczej :)
pozdrawiam!
Maddie, szkoda szkoda, ale restauracja pewnie nie była by taka ciekawa, jeśli byłaby tuż za rogiem ;)
dziękuję za odwiedziny
dwakoty, czasami trzeba odpocząć od typowego chińskiego ulicznego jedzenia; ale wbrew pozorom nie zostawiliśmy w niej majątku
pozdrawiam serdecznie!
Przecudnie to wszystko wygląda! Chciałabym zjeść wszystko, absolutnie wszystko.
OdpowiedzUsuńJedzonko wygląda apatycznie, ciekawa jestem nazw tych potraw, może można by spróbować coś takiego zrobić?
OdpowiedzUsuń;) tej zapiekanki to ja Ci nie wybaczę! Wygląda bosko :) mmmmmmmmmmmmmmmm :) Z czego była? :)
OdpowiedzUsuńZapiekanka wygląda dosyć swojsko:) jakby brokuły, pieczarki i grzybki na chudej nóżce zapieczone w beszamelu z żółtym serem. Ale to zapewne coś bardziej wyszukanego... o, fasolka z bułeczką:) pewnie też jak kulą w płot. A to pierwsze niczym luksusowa wersja Twistera;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Yba, wcale się nie dziwię, bo ja też bym chciała jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńFux, niestety nic a nic nie pamiętam. Pewnie dlatego, że ja zazwyczaj nazw nie czytam tylko od razu do składników przechodzę :)
Mała Mi, z ziemniaczków, grzybków, brokułków, curry; próbowałam zrobić taką samą w domu... lipaaaaa
nana, powiem Ci, że z tą zapiekanką to nawet trochę trafiłaś, jeszcze curry do tego i jesteśmy niemal w domu :) fasolka z bułeczką, nooo prawie hehe ale mówię Ci, nie ma to jak nasza fasolka ;)
pozdrawiam!