Szafa w naszej sypialni zepsuła się już jakiś dobry UWAGA... rok temu.
W Chinach, jako że tutaj nic nie może być zbyt proste - naprawa zajęła wieki.
Rzecz generalnie jest dość prosta, wg. nas oczywiście. W podłodze, tuż przy szynie, brakuje kawałka drewna, przez co kiedy przesuwam drzwi, one po prostu wypadają i wpadają w szczelinę. Za każdym zazwyczaj razem.
Przyszedł Pan rok temu. Zerknął. Wstawił drzwi i poszedł.
Na drugi dzień, drzwi znów wypadły.
I tak było Panów kilku... Którzy po prostu wkładali nam drzwi w szyny i na tym kończyli pracę.
Później był problem z dogadaniem się z agentem: tak on wie; tak on przyśle fachowca... Myślę po prostu, że miał już szczerze mojej szafy powyżej uszu.
Tygodnie mijały. Ja traciłam nerwy.
Przyszedł Pan. Ten sam, który naprawia nam (a przynajmniej próbuje) wszystko w domu. Pan Złota Rączka. No ale on nie wie, jak to... Nie da się. I już.
Kolejne tygodnie...
Bo pan przyjdzie jutro, pojutrze, w przyszłym tygodniu... Bo trzeba do firmy od szaf, bo tego się nie da naprawić. Nową szafę trzeba... Muszę się skontaktować z właścicielem mieszkania...
Dni mijały...
W pierwszy dzień po naszych Cudownych Wakacjach drzwi znów odmówiły posłuszeństwa... Padłam. Ze złości oczywiście.
No i przyszedł Pan. Pan, który nie kumał nic. On chyba nawet nie wiedział, po co przyszedł... Włożył te nieszczęsne drzwi w szyny i szykuje mi się do wyjścia... Hola hola proszę Pana, takie rzeczy to nie tym razem. I biedny siedział, bo na nim się akurat postanowiłam wyżyć... i kombinował, i mruczał po chińsku pod nosem, że mam za dużo ubrań. A na koniec jeszcze sobie życzył pieniążka, za tę szafę, co to jej nie naprawił...
Kolejnego dnia przyszedł inny Pan. Co też się nie znał. Ale przynajmniej wyjął drzwi, pokręcił śrubokrętem, poprzestawiał i włożył na miejsce. I szafa działa. Tzn. działa, bo jej nie używam.
Ot historie...
Co mnie czeka następnym razem? Bo chyba było już wszystko... Fachowcy...
W Chinach, jako że tutaj nic nie może być zbyt proste - naprawa zajęła wieki.
Rzecz generalnie jest dość prosta, wg. nas oczywiście. W podłodze, tuż przy szynie, brakuje kawałka drewna, przez co kiedy przesuwam drzwi, one po prostu wypadają i wpadają w szczelinę. Za każdym zazwyczaj razem.
Przyszedł Pan rok temu. Zerknął. Wstawił drzwi i poszedł.
Na drugi dzień, drzwi znów wypadły.
I tak było Panów kilku... Którzy po prostu wkładali nam drzwi w szyny i na tym kończyli pracę.
Później był problem z dogadaniem się z agentem: tak on wie; tak on przyśle fachowca... Myślę po prostu, że miał już szczerze mojej szafy powyżej uszu.
Tygodnie mijały. Ja traciłam nerwy.
Przyszedł Pan. Ten sam, który naprawia nam (a przynajmniej próbuje) wszystko w domu. Pan Złota Rączka. No ale on nie wie, jak to... Nie da się. I już.
Kolejne tygodnie...
Bo pan przyjdzie jutro, pojutrze, w przyszłym tygodniu... Bo trzeba do firmy od szaf, bo tego się nie da naprawić. Nową szafę trzeba... Muszę się skontaktować z właścicielem mieszkania...
Dni mijały...
W pierwszy dzień po naszych Cudownych Wakacjach drzwi znów odmówiły posłuszeństwa... Padłam. Ze złości oczywiście.
No i przyszedł Pan. Pan, który nie kumał nic. On chyba nawet nie wiedział, po co przyszedł... Włożył te nieszczęsne drzwi w szyny i szykuje mi się do wyjścia... Hola hola proszę Pana, takie rzeczy to nie tym razem. I biedny siedział, bo na nim się akurat postanowiłam wyżyć... i kombinował, i mruczał po chińsku pod nosem, że mam za dużo ubrań. A na koniec jeszcze sobie życzył pieniążka, za tę szafę, co to jej nie naprawił...
Kolejnego dnia przyszedł inny Pan. Co też się nie znał. Ale przynajmniej wyjął drzwi, pokręcił śrubokrętem, poprzestawiał i włożył na miejsce. I szafa działa. Tzn. działa, bo jej nie używam.
Ot historie...
Co mnie czeka następnym razem? Bo chyba było już wszystko... Fachowcy...
w takich sytuacjach ręce opadają
OdpowiedzUsuńChińczycy to chyba nie przywiązują wago do tego jak maja i co mają i w jakim stanie
oni są poza tym
takie odnoszę wrażenie
nooo właśnie nie przywiązują i z tym największy problem. Milion razy już słyszałam, że jak mam jakiś problem to mam nie używać po prostu danej rzeczy, ot rozwiązanie problemu... mogę przytoczyć całą listę ;)
UsuńNo nieźle...W ogóle w Chinach ludzie (mówię o przeciętnej osobie) nie dbają za bardzo o jakość, zazwyczaj wolą po prostu kupić coś byle jakiego byle gdzie - byle ładnie wyglądało, i co roku to wymienić na nowe.
OdpowiedzUsuńZ wyjątkiem bogaczy, który sprowadzają wszystko z Europy żeby było "fancy", i płacą za to 100-200%% podatku, ale takich to nawet podwójna czy potrójna cena nie odstraszy... ;)
no, a szczególnie jeśli to mieszkanie pod wynajem, to po cóż wydawać swoje pieniądze... dlatego jakość, nie tylko przecież naszego mieszkania, jest tutaj fatalna, niestety :(
Usuń